Hasło krzyżówkowe „tytuł władców muzułmańskich” w leksykonie szaradzisty. W naszym leksykonie definicji krzyżówkowych dla wyrażenia tytuł władców muzułmańskich znajduje się tylko 1 definicja do krzyżówki. Definicje te zostały podzielone na 1 grupę znaczeniową.
- Jeśli chodzi o media emirackie, wszyscy są pod niesamowitym wrażeniem otwartości papieża. Stacje telewizyjne i portale internetowe z innych krajów arabskich szczególnie podchwyciły słowa papieża sprzed wylotu do ZEA, w których potępiał on interwencję państw koalicji pod wodzą Arabii Saudyjskiej w Jemenie - mówi w rozmowie z KAI arabistka Anna Wilczyńska, komentując wizytę papieża Franciszka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Publikujemy pełny wywiad: Dawid Gospodarek (KAI): Mówi się, że wizyta papieża Franciszka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich była historyczna, przełomowa. Czy mogłaby Pani wymienić trzy najważniejsze wydarzenia? Anna Wilczyńska: - Po pierwsze, fakt, że Franciszek jako głowa Kościoła katolickiego został zaproszony na Półwysep Arabski, przyjął to zaproszenie i wizyta faktycznie się odbyła, jest wydarzeniem historycznym. Jak dotąd żaden papież takiej wizyty nie odbył. Należy także podkreślić, że idea podróży do ZEA nie zrodziła się z dnia na dzień - był to efekt długotrwałego podtrzymywania relacji nie tylko pomiędzy Watykanem a władzami Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale także między Franciszkiem a jednym z ważnych muzułmańskich autorytetów, doktorem Ahmadem at-Tayyebem, wielkim imamem Uniwersytetu al-Azhar w Kairze. Mamy do czynienia nie z wydarzeniem o charakterze incydentalnym, ale z budowaniem relacji, dalekowzrocznym spojrzeniem na kontakty międzyreligijne. Bardziej z ewolucją niż rewolucją w relacjach - z procesem wolniejszym, ale na dłuższą metę skuteczniejszym. Po drugie, w Emiratach Arabskich, gdzie dominuje jedna religia, w dodatku nietolerująca konwersji na inne wyznania, udało się zgromadzić ponad 400 przywódców różnych grup religijnych - wśród nich także nie-monoteistów - i podpisać deklarację, która w swojej treści otwarcie mówi o konieczności odrzucenia przymusu "przylgnięcia do określonej religii lub kultury". Również podczas rozmowy z dziennikarzami w drodze powrotnej do Rzymu Franciszek mówił o zapoczątkowaniu procesu budowania wolności religijnej. Procesu, a zatem po raz kolejny rozwoju, który wymaga czasu. Papież wydaje się rozumieć, że gwałtowne zmiany mogą nie zostać zrozumiane i przyjęte, za to mogą wywołać gwałtowne reakcje. Tutaj również proces ewolucyjny jest dużo rozważniejszy niż rewolucja. Po trzecie, papież odprawia publicznie Mszę w kraju, gdzie religie inne niż islam nie mogą afiszować się ze swoimi symbolami oraz odprawia ją przede wszystkim dla społeczności migrantów. Warto przypomnieć, że katolicy, którzy w kraju stanowią około jednego z dziewięciu milionów mieszkańców, są ludnością napływową w Emiratach. KAI: Czy śledziła Pani, jak wizyta papieża czy podpisanie wspólnej deklaracji odbierane są w świece muzułmańskim? Jakie są reakcje, komentarze? - Całą wizytę śledziłam posługując się wyłącznie doniesieniami mediów bliskowschodnich i muzułmańskich. Jeśli chodzi o media emirackie, wszyscy są pod niesamowitym wrażeniem otwartości papieża. Stacje telewizyjne i portale internetowe z innych krajów arabskich szczególnie podchwyciły słowa papieża sprzed wylotu do ZEA, w których potępiał on interwencję państw koalicji pod wodzą Arabii Saudyjskiej w Jemenie - interwencję, w której dużą rolę odgrywają Emiraty. Bardzo pozytywne reakcje wywołał także otwarty sprzeciw liderów religijnych przeciwko aktom przemocy popełnianym w imię religii. KAI: Co nowego do relacji chrześcijańsko-muzułmańskich wnosi podpisanie deklaracji o ludzkim braterstwie dla pokoju na świecie i zgodnego współistnienia? - To, że pojawia się deklaracja, którą zgodnie podpisują przywódca Kościoła katolickiego i imam, z którym liczy się bardzo wiele środowisk muzułmańskich na świecie, jest nowością. Jednak musimy pamiętać o tym, że tak jak nie wszyscy zgadzają się z linią dialogu proponowaną przez papieża Franciszka, tak samo wielki imam al-Azharu, mimo iż przewodzi tej instytucji, również nie reprezentuje zdania wszystkich jej członków czy wszystkich sunnitów. Islam nie jest jednolity i wśród jego uczonych ścierają się różne poglądy, dokładnie tak samo jak ma to miejsce w środowisku teologów czy biskupów katolickich. Jednak jest to ważny impuls nie tylko dla hierarchów czy liderów wspólnot muzułmańskich, ale również dla samych wyznawców islamu i katolików. Chociaż wspomniana deklaracja operuje pojęciami, które mogą nie być jednoznacznie rozumiane (chociażby pojęcie tolerancji może budzić kontrowersje), daje podstawy do rozpoczęcia otwartych, wspólnych działań w innych krajach muzułmańskich, które próbują wzorować się na Emiratach. Wkrótce rozpocznie się kolejna wizyta papieża w kraju muzułmańskim, w Maroku. Deklaracja z Abu Zabi może wywołać lawinę ocieplenia stosunków meczetu z kościołem, który w wielu krajach Afryki Północnej jest kojarzony z przeszłością kolonialną. KAI: Kim w ogóle w świecie muzułmańskim jest wielki imam al-Azharu? Jakie znaczenie dla muzułmanów ma to, że właśnie on podpisał z papieżem wspólną deklarację? Czy jego opinie są szanowane i aplikowane przez fundamentalistów? - Wielki imam Uniwersytetu al-Azhar w Kairze, którą to funkcję pełni obecnie Ahmad at-Tayyeb, to najważniejszy przedstawiciel jednej z najbardziej szanowanych instytucji religijnych w świecie muzułmańskim. Jest to jeden z najlepiej wykształconych w prawie i tradycji uczonych muzułmańskich, w dodatku stojący na czele instytucji wydającej fatwy - dokumenty objaśniające kontrowersje teologiczne i interpretujące święte teksty. Skoro taka osoba deklaruje chęć uczestnictwa w dialogu międzyreligijnym, dla muzułmanów sunnitów (bo w ten większościowy nurt wpisuje się al-Azhar) jest to sygnał, że jego decyzja jest zgodna z postanowieniami prawa muzułmańskiego. Ugrupowania fundamentalistyczne nie sugerują się interpretacjami żadnych powszechnie szanowanych autorytetów, ponieważ za wiarygodne uznają tylko własne. Jednak warto przypomnieć, że władze Emiratów Arabskich, sojusznicy Arabii Saudyjskiej, również promują bardzo konserwatywny nurt islamu, a jednak zdecydowały się zaprosić papieża. KAI: Czy można liczyć na to, że wspólna deklaracja przyczyni się do wprowadzenia wolności religijnej w muzułmańskich krajach, gdzie często jest ona gwałcona? Czy w świecie muzułmańskim są inicjatywy wspierające dążenie do wolności religijnej? - Pytanie brzmi, co rozumiemy przez wolność religijną w tym kontekście. Czy będzie można budować inne świątynie niż meczety w krajach muzułmańskich? Takie rzeczy już się dzieją i odpowiadają za nie również przywódcy religijni i rządy krajów muzułmańskich. Rozpoczęły się starania o powstanie pierwszego kościoła w Arabii Saudyjskiej, a w Emiratach powstaje pierwsza synagoga - to są zmiany, na które nikt nie liczył jeszcze kilka lat temu. Dużo większym wyzwaniem jest kwestia konwersji, która w wielu krajach muzułmańskich nie jest możliwa przede wszystkim dla samych muzułmanów. Komentatorzy spekulują, że poważne dyskusje w tej kwestii będą miały miejsce podczas papieskiej wizyty do Maroka. Jednak oprócz nacisków na liderów religijnych należałoby dążyć do tego, żeby rządy poszczególnych krajów usunęły z podstawowych dokumentów identyfikacji obywateli informację o tym, jakiej religii jest posiadacz dokumentu. Tu jest pole do szczególnie rozprzestrzenionej dyskryminacji. Na podstawie religii wpisanej w dowodzie zawiera się związki, zdobywa wykształcenie, zatrudnia pracowników, sprzedaje ziemię. Są religie, których nie ma się prawa wpisać w dokumencie tożsamości, niektóre z nich nie istnieją w rejestrach państwowych. Ale tu potrzebna jest nie tyle pisemna deklaracja, co zmiana mentalności. Na Bliskim Wschodzie jest bardzo dużo instytucji i nieformalnych inicjatyw, które działają na rzecz porozumienia międzyreligijnego. Ciekawym przykładem takiej działalności jest na przykład Fundacja Adyan z Libanu, która powstała po krwawej wojnie domowej o podłożu religijnym, a została założona przez sunnitkę, szyitę i księdza. KAI: Czy stwierdzenia o różnicy płci czy o równości praw człowieka mogą wpłynąć np. na stosunek do kobiet w islamie? - Nie da się tego jednoznacznie określić, ponieważ w islamie w zależności od gałęzi czy regionu spotkamy się z różnymi interpretacjami roli kobiety. Podobnie z prawami człowieka - jak mówiłam wcześniej, deklaracja nie podaje dokładnej definicji tych praw, więc aplikacja tych pojęć do konkretnych grup społecznych nie będzie łatwa. KAI: Jakie znaczenie dla katolików w ZEA miało spotkanie z papieżem i Msza święta? - Ogromne. Niektóre media podawały, że spotkanie w wiernymi w ZEA było największym aktem kultu chrześcijańskiego w regionie. Jednak nie to miało największe znaczenie dla katolików w Emiratach. Wielu migrantów żyje w ZEA w zupełnym oderwaniu od swojej kultury, od rodzin. Słowa papieża o tym, że Jezus idzie przy nas, nawet jeśli myślimy, że jesteśmy całkiem sami, są słowami otuchy dla osób, które na emigracji żyją w izolacji. Papież wprost wyraził zrozumienie dla ich samotności mówiąc, że "z pewnością nie jest łatwo żyć z dala od domu" z poczuciem braku stabilności czy nadziei na pewną przyszłość. Ten wyraz solidarności dla samotności katolickich migrantów w kraju był ważnym momentem całej wizyty. *** Anna Wilczyńska - arabistka, autorka bloga Zajmuje się edukacją na temat islamu i kultury arabskiej oraz działaniami integracyjnymi na rzecz cudzoziemców w Polsce. Link do transmisji: https://www.youtube.com/watch?v=fF_JY2YO9Hg Wydział MENA Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego obejmuje muzułmańskie kraje Bliskiego
Lista słów najlepiej pasujących do określenia "minister w krajach muzułmańskich wschodu":WEZYRSUŁTANPASZAEMIRDYWANCHANEMIRATSZEJKHARACZHAREMORIENTCZADORDERWISZLEWANTSERAJSZACHFAKIRAGASUKMUDŻAHEDIN
Szariat – prawo islamskie - wprowadza dalsze uściślenia sytuacji kobiet: Monoteistyczna religia, powstała wVII w. na Półwyspie Arabskim, jej twórcą był Muhammad ibn Abdullah pochodzący ze szczepu Qurajszytów wMekce, zwany później Mahometem. Podstawowym dogmatem i. jest wiara wjednego Boga (arab. Allaha), księgi objawione (Koran
Julia Gillard nie powiedziała publicznie tych słów, a na stanowisku premiera nie zasiada od 2013 maja 2021 roku w publicznej grupie facebookowej Ruch-Donalda Tuska pojawił się post, który przytaczał rzekome słowa Julii Gillard, byłej premier Australii. Według treści posta miała ona twardo wypowiedzieć się na temat muzułmańskich imigrantów w tym kraju. Jej rzekoma wypowiedź zaczyna się słowami: „Muzułmanie, którzy domagają się ustaw szariatu, poproszeni byli o opuszczenie Australii w środę, ponieważ Australia postrzega muzułmanów jako terrorystów, a każdy meczet będzie testowany i muzułmanie będą z nami współpracować w tym procesie (…)”. Dalsza część nawołuje imigrantów do dostosowania się do australijskich zwyczajów: nauczenia się języka angielskiego, zaakceptowania religii chrześcijańskiej. W ten sposób wypowiedź sugeruje, że w tym kraju doszło do poważnych naruszeń ze strony muzułmanów w powyższych kwestiach, a premier zareagowała twardo: „Jeśli macie problemy z naszą flagą narodową, hymnem narodowym, religią lub stylem życia, musicie opuścić Australię w tej chwili i nigdy nie wrócić”.Źródło: odpowiedź została odebrana pozytywnie, a w poście napisano: „Australijska premier Julia Gillard powinna być królową świata (…) Polecam naszym liderom uczyć się od niej”. Entuzjastycznie zareagowali również członkowie grupy, ale byli i tacy, którzy krytykowali polskich polityków, pisząc „A unas żądza tumany bez jaj.”, „Cóż, mowa o muzułmanach, o poddaństwie Watykanowi nie”, „Super tak nasi rządzący chcieli wziąść z niej przykład”. Post został udostępniony przez 80 osób, a zareagowało na niego prawie wypowiedź byłej premier Julii Gillard była popularna również w innych krajachPierwsze, co rzuca się w oczy to fakt, że post został napisany niepoprawnie pod względem gramatycznym, co widać np. w zdaniu: „To, że wierzymy w chrześcijaństwo, a nie inną religię, nie czyni nas wspólnotowymi, więc wszędzie znajdziecie obrazki Boga i książki religijne”. Jak udało się nam sprawdzić, post został skopiowany od innego użytkownika Facebooka, który opublikował swój wpis (wraz z komentarzem o „królowej świata”) 14 maja 2018 roku, a następnie przetłumaczony przy użyciu funkcji automatycznego tłumaczenia z języka hebrajskiego. Zyskał on ogromną popularność: udostępniło go ponad 44 tys. użytkowników, a 10 tys. skomentowało. Jednak jak donosi serwis altnews, wpis w tej formie krąży w sieci jako tzw. „łańcuszek” przynajmniej od końca 2014 samego cytatu jest jeszcze wcześniejsze. Julia Gillard została przedstawiona w poście jako premier Australii, tymczasem polityczka nie piastuje tego stanowiska od 2013 roku. Jak wynika z analizy agencji prasowej Reuters, pierwszy raz podobne słowa przypisano jej jeszcze w czasach pełnienia przez nią urzędu. Większa część tekstu łańcuszka to przeredagowana wersja felietonu Barry’ego Loudermilka, weterana Armii Stanów Zjednoczonych i kongresmena. Tekst został opublikowany najpierw w lokalnej gazecie „The Bartow Trader”, niedługo po ataku na World Trade Center 11 września 2001 roku. Następnie ukazał się (i tam się zachował w sieciowych archiwach) na łamach magazynu wydawanego przez VietNow National – rozwiązaną już organizację charytatywną, działającą na rzecz amerykańskich weteranów. Jak możemy w nim przeczytać:„Pierwsza poprawka daje każdemu obywatelowi prawo do wyrażania opinii na temat naszego rządu, kultury, społeczeństwa i będziemy na to pozwalać w każdym przypadku. Ale kiedy już skończysz narzekać, marudzić i czepiać się naszej flagi, przysięgi, narodowego motto lub naszego stylu życia, gorąco zachęcam do skorzystania z jeszcze jednego wielkiego amerykańskiego prawa do wolności wyboru – prawa do wyjazdu!”.Barry Loudermilk, „The Bartow Trader” i VietNow National MagazineDla niepoznaki post dot. rzekomej wypowiedzi byłej premier Australii został zredagowany tak, aby nie odnosił się bezpośrednio do Stanów Zjednoczonych i miał wydźwięk ogólny, który można dopasować do większości krajów, w których funkcjonuje mniejszość była premier Julia Gillard naprawdę mówiła o imigrantach?Agencja Reuters nie znalazła żadnych publicznych wypowiedzi Gillard na temat szariatu, choć temat ten pojawił się w australijskiej debacie publicznej przed jej kadencją na stanowisku premiera. Ostro wypowiedział się na ten temat Peter Costello, były minister skarbu. Natomiast w 2005 roku ówczesny australijski premier John Howard pozwolił na monitoring w meczetach i muzułmańskich premier Gillard wypowiedziała się na temat imigracji w swoim wystąpieniu w parlamencie w 2012 roku. Zachęcała do szukania równowagi pomiędzy zachowaniem własnych zwyczajów, języka czy religii, a rozwojem – nauką angielskiego i poszanowaniem australijskiej kultury i dziedzictwa. Nie odwoływała się jednak do konkretnej mniejszości etnicznej czy religijnej. W porównaniu z jej rzekomą wypowiedzią, którą podaje się w mediach społecznościowych, jej wystąpienie w parlamencie było bardzo opublikowany w grupie Ruch-Donalda Tuska to tzw. łańcuszek internetowy, który powstał wiele lat temu. Przypisuje on osobie publicznej słowa, których nigdy nie wypowiedziała. W tym przypadku nawet nie odzwierciedlają one poglądów, które reprezentowała Gillard jako polityczka. Post przekazuje nieprawdziwe informacje. O podobnych przypadkach pisaliśmy już na łamach Demagoga.
Niechęć muzułmańskiej większości wobec Żydów i chrześcijan wiązała się z kolei z rosnącą pozycją tych grup, które uzyskując polityczne i ekonomiczne wsparcie zagranicznych protektorów, stawały się bazą dla europejskich wpływów w krajach muzułmańskich 57. Szczególną rolę w procesie antagonizowania Żydów i Arabów
Integracja różnorodnych społeczności muzułmańskich pochodzenia migracyjnego stanowi kluczową kwestię dla Unii Europejskiej. W ostatnich dekadach zdecydowanie przyspieszyła ona w sferze politycznej, czego dobrym przykładem są Niemcy. W Polsce, w której dominuje negatywny stosunek do mieszkających w Europie muzułmanów, tego zjawiska niemal się nie dostrzega. Ta sytuacja stanowi kolejny przykład polskiego dystansowania się od Unii. Kwestia integracji bardzo zróżnicowanych społeczności muzułmańskich w krajach Europy Zachodniej stała się w ostatnich latach jednym z najważniejszych tematów debaty dotyczącej kształtu tożsamości narodowych społeczeństw europejskich i samej idei Europy. Stosunek do muzułmanów jako obecnych i potencjalnych współobywateli dzieli scenę polityczną w Unii. Jest ona rozpięta między europejskim mainstreamem politycznym tworzonym przez socjaldemokratów, zielonych, liberałów i chadeków przeważnie identyfikujących się z obywatelską ideą narodu, a ugrupowaniami narodowych populistów i skrajnej prawicy, które wzmocniły się w ostatnich latach, preferującymi etniczny nacjonalizm i natywizm. W ostatnich latach nastąpiła wyraźna intensyfikacja tej dyskusji ze względu na udział kilku tysięcy obywateli UE wyznających islam w wojnie w Syrii po stronie radykalnych islamistów. Temu zjawisku towarzyszyła bezprecedensowa liczba zamachów terrorystycznych w Europie Zachodniej dokonanych przez członków lub zwolenników Państwa Islamskiego. Co więcej, wojna w Syrii wywołała także wielki kryzys uchodźczy. W latach 2014-2016 przybyło do UE ponad milion muzułmanów, przede wszystkim z Syrii, starających się o azyl. Była to największa liczba uchodźców, która trafiła do Unii w jej historii. Debata tożsamościowa dotycząca islamu i integracji muzułmanów jest szczególnie żywa w partiach centrowych i centroprawicowych. W tej debacie politycy z mainstreamu podkreślają konieczność konsekwentnego przeciwstawienia się fundamentalistycznym tendencjom w europejskich społecznościach muzułmańskich, ale równocześnie uznają potrzebę intensyfikacji działań państwa na rzecz ich integracji. To ostanie przekonanie opiera się na założeniu, że nie należy się zgadzać na próby wykluczania ich ze wspólnot narodowych podejmowane przez siły nacjonalistyczne i skrajnie prawicowe. Równolegle z tą debatą w ostatnich kilkunastu latach doszło do zdecydowanego wzrostu obecności osób wywodzących się ze społeczności muzułmańskich w elitach politycznych, kulturalnych (w tym media), sportowych i biznesowych państw zachodnioeuropejskich. Ich awans nierzadko ma bezprecedensowy i spektakularny charakter. Ten proces najprawdopodobniej będzie kontynuowany w najbliższych dekadach. W wymiarze politycznym zachodzi on na wszystkich poziomach: gminnym, miejskim, regionalnym, krajowym i europejskim oraz dotyczy władzy ustawodawczej i wykonawczej, a także kierowniczych struktur partyjnych. Często wyraźnie nadreprezentowani – w porównaniu ze średnią europejską – są wśród polityków pochodzenia muzułmańskiego młodzi ludzie oraz kobiety. Nadal są oni bardziej obecni w partiach centrowych i lewicowych. Jednak, proces integracji i awansu działaczy politycznych pochodzących ze społeczności muzułmańskich następuje obecnie – choć wciąż na mniejszą skalę – również w partiach centroprawicowych. Zachodzą także zmiany w sympatiach politycznych wewnątrz społeczności muzułmańskich (wzrost poparcia dla partii centrowych i centroprawicowych), które stają się pod tym względem bardziej podobne do reszty społeczeństw zachodnioeuropejskich. W poszczególnych krajach Europy Zachodniej skala procesu integracji politycznej jest różna ze względu na odmienne uwarunkowania społeczne, ekonomiczne i kulturowe. Niemcy są krajem, w którym przebiega on w ostatnich dekadach szczególnie szybko. Te tendencje zdecydowanie odbiegają od panujących w Polsce negatywnych i stereotypowych wyobrażeń na temat europejskich wspólnot muzułmańskich. W polskim internecie i mediach, również liberalnych, ta złożona problematyka jest obecna w bardzo ograniczonym zakresie. Tymczasem jako istotny element kształtujący wewnętrzną sytuację społeczną i polityczną najważniejszych europejskich partnerów Warszawy, zwłaszcza Niemiec, jest ona ważna także dla Polski. Badania opinii publicznej pokazują, że niechęć Polaków do europejskich muzułmanów (charakteryzująca także, choć w mniejszym stopniu, osoby o poglądach liberalnych i lewicowych) jest zdecydowanie większa niż mieszkańców Europy Zachodniej. Co więcej, islamofobia stała się ważnym markerem tożsamości wielu Polaków i instrumentem mobilizacji elektoratu wykorzystywanym przez dużą część polskich elit politycznych. Niemiecka debata o islamie Niemcy są szczególnie ciekawym przypadkiem integracji politycznej muzułmanów w UE i reakcji społecznej na ten proces. Mimo istotnych wyzwań strukturalnych zjawisko to ma w Niemczech szybkie tempo i szeroki zakres. Aż do 1999 r. obywatelstwo niemieckie opierało się na prawie krwi (inaczej niż w zdecydowanej większości krajów UE), co sprawiało, że Berlin prowadził bardzo ograniczoną politykę integracyjną. Liczba i udział procentowy muzułmanów w populacji Niemiec wyraźnie wzrosły w latach 2014–2016, w okresie kryzysu uchodźczego, gdyż zdecydowana większość uchodźców trafiła do Niemiec. Dziś muzułmanie, bardzo zróżnicowani etnicznie i kulturowo oraz pod względem statusu prawnego (wielu nie posiada obywatelstwa niemieckiego) stanowią około 6% populacji niemieckiej. Jednak zdecydowane zwiększenie się liczby wyznawców islamu w tak krótkim czasie nie przełożyły się w Niemczech, odmiennie niż w Szwecji, na spektakularny wzrost poparcia dla ugrupowań antyislamskich w tych regionach, gdzie znajdują się większe skupiska muzułmanów. Kolejne wyzwanie wynika z tego, że w odróżnieniu od pozostałych państw Europy Zachodniej niemal 25% populacji Niemiec ma postkomunistyczny rodowód. Są to mieszkańcy byłego NRD, osoby, które z NRD przeniosły się do zachodniej części kraju oraz imigranci i ich potomkowie z państw Europy Środkowo-Wschodniej. W tej części społeczeństwa niemieckiego, które miała bardzo ograniczone kontakty z muzułmanami, poglądy islamofobiczne są ponadprzeciętnie popularne. To właśnie w tym segmencie społeczeństwa zdecydowanie większym poparciem niż w reszcie elektoratu cieszy się skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD), grająca często kartą islamofobiczną. We wschodnich landach kraju, gdzie muzułmanie stanowią znikomą część mieszkańców, jest ona najpopularniejszą partią, uzyskującą około 25% głosów w wyborach regionalnych i podobny wynik preferencji w sondażach z 2019 r. Jednak, pandemia Covid-19 spowodowała zdecydowany spadek poparcia dla AfD, gdyż rząd bardzo skutecznie przeciwstawił się rozprzestrzenianiu wirusa. W 2019 w niektórych sondażach poparcie AfD wynosiło 15%, dziś spadło poniżej 10% i można spodziewać się dalszego słabnięcia partii. Nawet w zeszłym roku poparcie dla AfD było zdecydowanie niższe niż podobnych partii w wielu krajach zachodnioeuropejskich. W Niemczech, podobnie jak w innych państwach, w ugrupowaniach centroprawicowych toczy się dyskusja na temat stosunku do muzułmanów i islamu. Hasłem organizującym stały się słowa „Islam należy do Niemiec”, które wypowiedział w 2010 r. ówczesny prezydent Christian Wulff z CDU (a wcześniej bo w 2006 r. Wolfgang Schäuble, inny czołowy polityk chadecki, stwierdził w wywiadzie, że islam jest także częścią Niemiec). W marcu 2018 r. Horst Seehofer, minister spraw wewnętrznych z CSU, konserwatywnego ugrupowania chadeckiego z Bawarii, od dekad tworzącego koalicję z bardziej liberalną CDU, zadeklarował, że „islam nie należy do Niemiec. Niemcy zostały ukształtowane przez chrześcijaństwo”. Jednocześnie stwierdził, że muzułmanie, którzy mieszkają w Niemczech, są ich naturalną częścią. Kanclerz Angela Merkel nie zgodziła się z poglądami Seehofera. Przyznała, że tożsamość Niemiec została bardzo silnie ukształtowana przez chrześcijaństwo, ale równocześnie podkreśliła, że taką rolę odegrał także judaizm. Co ważniejsze, stwierdziła, w Niemczech mieszka kilka milionów muzułmanów. Natomiast „ci ludzie praktykują swoją religię w Niemczech. Ci muzułmanie są także częścią Niemiec, więc ich religia, czyli islam, należy do Niemiec”. Jej stanowisko zaakceptował po kilku miesiącach sam Seehofer. W listopadzie 2018 r. podczas czwartego spotkania Niemieckiej Konferencji Islamu Seehofer stwierdził, że „muzułmanie należą do Niemiec i posiadają takie same prawa i obowiązki jak wszyscy obywatele tego kraju” i nie może być jakichkolwiek wątpliwości w tej sprawie. Radni, posłowie, ministrowie, liderzy partyjni Niemcy w ostatnich latach wyróżniają się w Europie pod względem reprezentacji polityków pochodzenia muzułmańskiego zasiadających na kierowniczych stanowiskach w strukturach najważniejszych partii politycznych. Ten fenomen dotyczy wszystkich ugrupowań oprócz AfD. Partią, która zapoczątkowała wchodzenie polityków wywodzących się ze społeczności muzułmańskich do partyjnych struktur kierowniczych, stając się wzorem do naśladowania dla innych ugrupowań, są niemieccy Zieloni. W 2008 r. współprzewodniczącym Zielonych został Cem Özdemir, polityk o korzeniach tureckich i czerkieskich. Po raz pierwszy w historii Niemiec przewodniczącym jednej z największych partii został Niemiec pochodzenia tureckiego. Był to też pierwszy przypadek w UE, kiedy osoba wywodząca się ze społeczności muzułmańskiej stanęła na czele liczącej się partii głównego nurtu. Özdemir pełnił tę funkcję do 2018 r. Co ciekawe to CDU jest ugrupowaniem w którym jako pierwszym w partyjnych gremiach kierowniczych znalazły się polityczki pochodzenia tureckiego (Emine Demirbüken-Wegner, Serap Güler, Aygül Özkan). Ta ostatnia był pierwszym w Niemczech ministrem landowym pochodzenia muzułmańskiego. W ciągu 25 lat nastąpił w parlamencie federalnym zdecydowany wzrost liczby posłów pochodzących ze społeczności muzułmańskich, w tym z rodzin mieszanych. W 1994 r. do Bundestagu weszło dwóch pierwszych posłów z takim rodowodem; startowali oni z list Zielonych i SPD. Dziś po wyborach w 2017 r. jest w parlamencie Niemiec 22 takich przedstawicieli, wśród nich 14 to posłanki. W każdych wyborach liczba posłów pochodzących ze społeczności muzułmańskich lub rodzin mieszanych rosła. Stanowią oni obecnie 3% wszystkich deputowanych. Biorąc pod uwagę liczbę obywateli Niemiec pochodzenia muzułmańskiego uprawnionych do głosowania, że ich reprezentacja w Bundestagu odpowiada udziałowi tej społeczności w elektoracie niemieckim. W wypadku Niemców pochodzenia tureckiego, kurdyjskiego i szczególnie irańskiego czy senegalskiego należy mówić nawet o nadreprezentacji. W rządzie federalnym pierwszą minister wywodzącą się ze społeczności muzułmańskiej była Aydan Özoğuz z SPD, która zasiadła w gabinecie Merkel w 2013 r. W porównaniu z Francją czy Wielką Brytanią wejście muzułmanów do władz centralnych Niemiec nastąpiło więc dość późno. Özoğuz jest dotychczas jedyną minister wywodzącą się z niemieckich społeczności muzułmańskich. Niemcy, na tle Wielkiej Brytanii, a szczególnie Francji, wyróżniają się zdecentralizowanym federalnym ustrojem politycznym. Ta sytuacja sprzyja integracji politycznej muzułmanów, gdyż każdy land ma parlament i własny rząd. W efekcie na tle reszty zachodniej Europy pod względem reprezentacji politycznej społeczności muzułmańskiej na poziomie regionalnym Niemcy należą do ścisłej czołówki. Liczba posłów pochodzenia muzułmańskiego zasiadających w parlamentach krajowych w Niemczech wzrosła zdecydowanie w ostatnich kilkunastu latach. W niektórych z nich są oni nadreprezentowani w porównaniu z ich udziałem procentowym w populacji. Są także obecni na stanowiskach ministerialnych w rządach poszczególnych landów. W jedenastu landach zachodnich Niemiec i Berlinie, gdzie mieszka ponad 95% niemieckich muzułmanów, w parlamentach regionalnych zasiada obecnie niemal 50 posłów wywodzących się z rodzin imigranckich z krajów muzułmańskich lub z rodzin mieszanych. Zajmują oni stanowiska wicepremiera, ministrów i wiceministrów, przewodniczących i wiceprzewodniczących parlamentu. Pod względem struktury partyjnej reprezentacja polityków o korzeniach muzułmańskich w regionalnych elitach politycznych jest bardziej zrównoważona w porównaniu z Bundestagiem. W ostatniej dekadzie kilku posłów, minister i dwie wiceminister wywodzący się z tych społeczności należało do CDU. Polskie lęki przed europejskim islamem Procesy integracji politycznej społeczności muzułmańskich w UE, w tym w Niemczech są obecne w debacie publicznej w Polsce w bardzo ograniczonym stopniu. Olbrzymia większość Polaków nie ma wiedzy na ten temat. Dominuje negatywny obraz europejskich muzułmanów jako grupy kompletnie obcej, jednolitej i niebezpiecznej, niezdolnej do integracji. Badania opinii publicznej (np. Pew Research Centre) pokazują, że na tle państw Europy Zachodniej i Niemiec Polska wyróżnia się zdecydowanie wyższym poziomem islamofobii. Wzrosła ona wyraźnie w ostatnich latach i jest powiązana z bardzo niskim poziomem społecznej wiedzy o islamie, a także minimalnymi doświadczeniami w kontaktach z muzułmanami. Badania socjologiczne pokazują bowiem silną korelację szczególnie między bezpośrednią znajomością z wyznawcami islamu i pozytywnym stosunkiem do nich. Nie można polskiej islamofobii łączyć z rosnącą i problematyczną migracją wyznawców islamu. Polscy muzułmanie są bardzo niewielką i dobrze zintegrowaną społecznością. Popularność islamofobii w polskim społeczeństwie jest pochodną wzrostu nastrojów ksenofobicznych rejestrowanego przez różne badania socjologiczne, który nastąpił po 2010. Obecnie oprócz czynników społecznych i ekonomicznych fundamentalne znaczenie dla rozwoju islamofobii ma otwarcie demonstrowana przez Prawo i Sprawiedliwość (PiS), narodowo-populistyczną partię rządzącą oraz nawet na większą skalę przez opozycyjną skrajnie prawicową Konfederację, niechęć do europejskich muzułmanów. W ten sposób partie te zdobywają głosy oraz kształtują tożsamość Polaków, wzmacniając etniczny i natywistyczny charakter ich identyfikacji narodowej. Problem jednak wykracza poza elektorat tych partii. Badania CBOS-u pokazują, że choć islamofobia jest szczególnie silna u wyborców Konfederacji oraz Prawa i Sprawiedliwości, to występuje również, choć na znacznie mniejszą skalę wśród wyborców centrowych, a nawet lewicowych. Raport Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW na temat polaryzacji politycznej w Polsce opublikowany na początku 2019 r. świadczy o tym, że muzułmanie są jedyną grupą niepolityczną, do której większość zwolenników liberalnej opozycji odczuwa wyraźną niechęć. Znaczne różnice w nastawieniu do niektórych grup, np. LGBT+, odróżniające wyraźnie elektorat PiS-u od wyborców partii opozycyjnych, w wypadku podejścia do muzułmanów – nie były duże. Stereotypowy i negatywny obraz islamu charakteryzuje nie tylko sporą część liberalnego i lewicowego elektoratu, ale dotyczy też dużego segmentu mediów liberalnych i lewicowych oraz elit intelektualnych i politycznych. Wśród nich możemy zaobserwować nierzadko przyzwolenie, a nawet wsparcie dla islamofobii. Z pewnością integracja społeczno-ekonomiczna muzułmanów w Unii nie przestanie być wyzwaniem, szczególnie potomków nowych migrantów, ludzi młodych i mieszkańców blokowisk. Będzie ona jednym z najważniejszych zagadnień polityki europejskiej obok problematyki klimatycznej i dalszej integracji instytucjonalnej UE wokół strefy euro. We wszystkich tych kwestiach Polska zdecydowała się de facto na wyłączenie (w przypadku muzułmanów nie biorąc udziału w programach relokacji i przesiedleń uchodźców). Co ważniejsze, prawdopodobne jest pogłębienie różnicy między Polską a Europą Zachodnią, w tym Niemcami, w kwestii nastawienia do europejskich muzułmanów. Badania opinii publicznej pokazują bowiem, że między młodymi Polakami i ich rówieśnikami z Europy Zachodniej istnieje pod tym względem wyjątkowo duży rozdźwięk. W efekcie paradoksalnie stosunek do europejskich muzułmanów może stać się w przyszłości jednym z ważniejszych kryteriów identyfikacji Polski i Polaków z Europą oraz relacji niemiecko-polskich. Artykuł opiera się na raporcie jego autorstwa „Od imigrantów do ministrów. Integracja polityczna przedstawicieli społeczności muzułmańskich w elitach Europy Zachodniej – wnioski dla Polski” opublikowanym przez Fundację Heinricha Boella w Warszawie. Tekst pojawił się pierwotnie na portalu Forum Dialogu 30/06/2020. Zawarte w tekście poglądy i konkluzje wyrażają opinie autora i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.
Siły zbrojne muzułmańskich Arabów podbiły rozległe terytoria i z czasem zaczęły wznosić na nich konstrukcje swojego imperium. Większość tej znaczącej ekspansji miała miejsce w okresie panowania Kalifów prawowiernych od 662 do 661 n.e., który był okresem panowania pierwszych czterech następców Mohameda. Lista słów najlepiej pasujących do określenia "minister w krajach wschodu":WEZYRORIENTLEWANTPREMIEREMIRATELAMGABINETPITAARABIAWOJCIECHLESZEKPASZAEKSCELENCJASUŁTANKONSULAMBASADORTEKARESORTEMIRCHAN Definicje te zostały podzielone na 1 grupę znaczeniową. Jeżeli znasz inne definicje pasujące do hasła „podatek pogłówny w krajach muzułmańskich nakładany na innowierców” lub potrafisz określić ich inny kontekst znaczeniowy, możesz dodać je za pomocą formularza dostępnego w opcji Dodaj nowy. Pamiętaj, aby opisy były
Maj 2021: W Berlinie podczas demonstracji były wykrzykiwane antysemickie hasła przeciwko Izraelowi, doszło do ulicznych zamieszek. / Źródło: Getty Images Nieprzyjazne Żydom demonstracje są organizowane i wspierane przez zwolenników terroryzmu. Federalna minister spraw wewnętrznych Faeser (SPD) zwraca się do organów ścigania z jasnym apelem. Także FDP chce nałożyć na Muzułmanów pod tym względem większy nacisk. Federalna minister do spraw wewnętrznych Nancy Faeser skrytykowała antysemityzm wśród Muzułmanów ukryty pod przykrywką demonstracji nieprzyjaznych Żydom. „Musi być to jasne we wszystkich społecznościach muzułmańskich: Nienawiść przeciwko Żydówkom i Żydom nie będzie tolerowana. To właśnie my w Niemczech mamy szczególny obowiązek i odpowiedzialność, żeby zwalczać antysemityzm z całą stanowczością”, powiedziała członkini SPD dla gazety WELT AM SONNTAG. Faeser wzywała tym samym organy ścigania do szczególnego uwzględniania antysemickich pobudek przy wymierzaniu kary. Zostało to umożliwione dzięki zmianie w kodeksie karnym. „Antysemickie motywy muszą prowadzić do wysokich kar. Nasze prawo karne to uwzględnia. Musi być to konsekwentnie uwzględniane przez policję i sądownictwo”, powiedziała Faeser. „Z dużą pogardą dla ludzi, antysemickie i wrogo nastawione do Izraela hasła oraz przemoc Islamistów” wymagają zdecydowanej reakcji państwa prawa. Ministra spraw wewnętrznych zapowiada, że rząd „masowo wzmocni” pracę nad zapobieganiem i kształceniem przeciwko antysemityzmowi. Niedawno opublikowane przez instytut Allensbach badanie na zlecenie American Jewish Committee pokazało, że ponad 45% zapytanych Muzułmanów zgadza się z antysemickimi hasłami. Karin Prien, zastępczyni federalnego przewodniczącego CDU i ministra kultury w Szlezwik-Holsztyn, mówi: „Właśnie w związku z muzułmańskim antysemityzmem zauważamy najczęściej młodych sprawców, którym przez całe ich życie była wpajana w domach rodzinnych nienawiść przeciwko Izraelowi i wszystkiemu co żydowskie”. Jeśli podczas demonstracji nawołuje się do nienawiści i przemocy, kraj prawa musi pokazać stanowczość. „Szczególnie jeśli chodzi o zakaz organizacji z środowisk terrorystycznych, musimy im się jeszcze dokładniej przyjrzeć i konsekwentniej działać”. Wiele demonstracji propalestyńskich, na których doszło do antysemickich zamieszek, były organizowane i wspierane przez zwolenników organizacji terrorystycznych Hamas i PFLP. Wiceprzewodniczący frakcji SPD w Bundestagu, Dirk Wiese, powiedział: „Zakaz zrzeszania się i działalności mogą być środkiem w zwalczaniu antysemityzmu”. Zagwarantowana w Konstytucji wolność zrzeszania się może być ograniczona, jeśli jakaś organizacja kierowałaby się przeciwko ładowi konstytucyjnemu. Sekretarz generalny FDP Bijan Djir-Sarai żąda: „Niemieckie odgałęzienia zagranicznych organizacji terrorystycznych muszą być rozwiązane na podstawie regulacji o zakazie zrzeszania się, jeśli sytuacja dowodowa tego dopuszcza”. W walce przeciwko antysemityzmowi musi zostać nałożony na muzułmańskie społeczności pod tym względem większy nacisk. Ministra do spraw wewnętrznych zabroniła już wielu organizacji terrorystycznych i wspierających ich zrzeszeń w Niemczech, ostatnio w maju 2021 organizację Ansaar International, która wspierała Hamas. Hamas i PFLP nie działają w Niemczech jako forma organizacyjna, jednakże zarządzają wieloma do tej pory niezabronionymi organizacjami, które je wspierają. „Nigdy i nigdzie nie będzie to tolerowane” Minister spraw wewnętrznych w Bayernie Joachim Herrmann (CSU) żąda od państwa zmiany w Konstytucji. „Do zakazu działalności organizacji zagranicznych kwalifikują się, na podstawie aktualnego stanu prawa, tylko zrzeszone organizacje i czynności w Niemczech, co często nie ma miejsca. Ustawodawca powinien natychmiastowo usunąć luki w prawie”. Byłoby pomocne, mówi Herrmann, jeśli działalność organizacji już zostałaby zakazana zapobiegawczo, jeżeli takie organizacje zagraniczne jak Hamas czy PFLP jednoznacznie dążą do celów terrorystycznych. „Dzięki temu byłoby już wykluczone utworzenie takich organizacyjnych struktur w Niemczech”. Herbert Reul (CDU), znajomy Herrmanna z Nadrenii Północnej-Westfalii, powiedział: „Rząd federalny skłania się, kiedy jest to prawnie możliwe, ku zakazowi islamskich organizacji terrorystycznych”. Zapytany o możliwe zakazy demonstracji powiedział, że wolność wyrażania opinii kończy się, „gdzie osoby trzecie czują się zranione i zaatakowane”. Kiedy ludzie i wyznawcy danej religii są ścigani oraz jest stosowana przemoc, nigdy i nigdzie nie będzie to tolerowane”. Zapytany o nienawiść do Żydów wśród Muzułmanów, Minister Spraw Wewnętrznych w Badenii-Wirtembergii Thomas Strobl (CDU) powiedział: „Tak jak większość naszego społeczeństwa odrzuca wyraźnie skrajnie prawicowe hasła i czyny, tak mają też obowiązek osoby odpowiedzialne w wspólnotach muzułmańskich, aby wskazywać i zwalczać antysemicki wizerunek”. Minister Spraw Wewnętrznych w Dolnej Saksonii Boris Pistorius powiedział, że oczywiście powinno się demonstrować przeciwko izraelskiej polityce. „Granicą jest jednak zastraszanie i groźby kierowane wobec niezaangażowanych Żydówek i Żydów z naszego kraju”, tak powiedział polityk SPD. „Dlatego nie tolerujemy żadnych protestów przed żydowskimi instytucjami, takimi jak centra wspólnoty żydowskiej, synagogi oraz przedszkola. W Berlinie policja zakazała w czwartek wielu zaplanowanych na weekend wrogo nastawionych do Izraela demonstracji, ponieważ mogłoby powstać bezpośrednie niebezpieczeństwo, że dojdzie do antysemickich haseł oraz aktów przemocy. „Jest to w pełni nieakceptowalne, gdy zgromadzenia pod przykrywką wolności myśli, są wykorzystywane do tego, aby szerzyć nagonkę i przemoc”, powiedziała Iris Spranger (SPD) senator spraw wewnętrznych w Berlinie. Prezydent Rady Centralnej Żydów w Niemczech, Josef Schuster, powiedział: „Oczekuję, że antysemityzm wśród Muzułmanów zostanie zauważony ze strony państwa szybciej niż w przeszłości”. Dotyczy to demonstracji, podczas których nawołuje się do intifady, „ale też szkół oraz niestety niewątpliwie meczetów. Nie powinno być tak, że nie zostaje zwalczony antysemityzm z powodu nieznajomości lub mylnie zrozumiałej tolerancji”. Autor: Frederik Schindler / tłum. Natalia JuhasŹródło:
. 253 292 120 451 277 388 493 462

minister w krajach muzułmańskich